Chief One Expeditions. Antarktyda grudzień 2019. Jacht Chief One drugi rejs kapitana Ireneusza Chwołki na Antarktydę. Przyroda Antarktydy w krótkim filmie. Choć tych widoków nie da się opisać i nie da się przekazać.
Film od Lifepackers których gościliśmy na pokładzie w grudniu.
read morerok w którym wiele się wydarzyło, rok wielu nowych doświadczeń, lekcji i zdobytych umiejętności.
We wrześniu wracamy na jacht w składzie Ewa, Wojtek, Paweł, Mateusz i Irek. Trwają przygotowania jachtu do rejsów załogowych i 19 listopada wyruszamy do Ushuaia. Krótki postój w Rio Gallegos, szybka wymiana załogi i kapitanów, podziwianie delfinów Czarnogłowych i zmagania z 10 metrowym pływem. Ruszamy dalej do Ziemi Ognistej.
12.12.2018 o godzinie 01:25 Chief One w pierwszym rejsie załogowym z kpt. Wojciechem Madej przekracza południk 67o 14’ przechodzący przez Przylądek Horn po otwartych wodach Cieśniny Drake’a, doświadczając zmiennych wiatrów od 10 do 50 kn w ciągu kilkunastu minut.
Końcówka roku to postój w Ushuaia i dalsze prace by jak najlepiej przygotować się do kolejnych rejsów, a w tym do długiego rejsu na Antarktydę.
Ewa i Wojtek spędzają święta i planują spotkanie noworoczne wraz z kapitaniami i załogami innych jednostek stojących przez ten okres w porcie.
Czekamy na kolejne wyzwania, które przyniesie nam 2019r.
read more
Po długim postoju jachtu w porcie i 2-miesięcznym przygotowaniu go do sezonu czas wyruszyć ponownie na Ocean
Wieczorem 19.11.2018r. wypłynęliśmy z portu. Szybko okazało się, że początek trasy to dość aktywny akwen. Pierwsza wachta i takie wyzwanie – przejście szlaku do Montevideo i Buenos Aires oraz przez wielkie kotwicowisko, z myślą że w każdej chwili jakiś stalowy potwór może ruszyć.
Dalsza droga to już tylko zmaganie z wiatrami i prądami morskimi. Raz wieje z dobrego kierunku, potem przez kilka dni flauty, żeby znów zawiało z innego kierunku.
Halsowanie na wiatr to zawsze mało efektywne dążenie do celu. Niby płyniemy kursami ostrymi, ale wiatr nadal odkręca i po nocy znajdujemy się w tym samym miejscu co poprzedniego dnia. Im dalej na południe tym bardziej doświadczamy większej zmienności warunków atmosferycznych. Trzeba być coraz bardziej czujnym, bo wiatr w kilka minut zmienia się od 0 do 50 węzłów. Mogą przejść nagłe szkwały z totalnie innego kierunku niż wiatr stały. Oczy dookoła głowy i szybka praca żaglami. Zmienianie refów grota i szybkie zrzucanie całych żagli przećwiczone do perfekcji. Jedyne co, to brak świeżej ryby. Wyznaczenie nagrody dla pierwszej osoby, której uda się coś złowić nie pomaga. Może za słaba nagroda, ale nadal wisi i czeka na zwycięzcę.
W pewnym momencie przechodzą nam myśli, że Atlantyk nas porwał i nie chce wypuścić. Tak kręci wiatrem, że nie możemy dopłynąć do żadnego lądu. Nasz rejs z założonego czasu 10-14 dni z Piraipolis do Ushuaia się przeciąga. Nawet wieloryby były szybsze. Docieramy do Rio Gallegos. I tutaj przed wejściem czeka na nas niespodzianka. Przywitały nas Delfiny Czarnogłowe ale i niepodziewany silny wiatr, uniemożliwiający nam wpłynięcie do miasta. I tak omija nas jeden przypływ, później drugi. W końcu wiatr się uspokaja i możemy wykorzystać 3 przypływ.
W Rio Gallegos, obiecanym porcie okazuje się że portu nie ma. Stoimy na kotwicy, a Prefektura nie wie co ma z nami zrobić, bo ostatni jacht był tutaj 2 lata temu. Na szczęście wszystko się udało i wymieniliśmy załogę.
read more